poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 1.


Szkoła minęła szybciej niż się spodziewałam i całe szczęście. Niestety te wakacje zapowiadały się nudno, oczywiście oprócz spotkań ze znajomymi i cało nocnymi imprezami. Miałam nadzieję, że jakoś przebłagam rodziców i będę mogła pojechać na 2-3 tygodnie do Londynu do mojej cioci, tylko po to żeby się z nim zapoznać, bo w końcu mam tam studiować, ale się na to nie zapowiadało. Mam tam mieszkać razem z Roxi. Dzisiaj jest zakończenie roku i dochodzi ósma a ja nadal leżę w łóżku. Pomału wyczołgałam się z ciepłej pościeli i udałam się do łazienki. Ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę i po chwili poczułam jak kropelki ciepłej wody spływają Wzdłuż mojego ciała. Po 15 minutach kąpieli wyszłam kabiny prysznicowej wzięłam ręcznik i dokładnie wtarłam moje ciało po czym wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy i wybrałam moje galowe cichy, które kupiłam niedawno. Ubrałam się po czym wróciłam z powrotem do łazienki. Umyłam zęby oraz wyprostowałam włosy. Wyszłam z pomieszczenia i zeszłam do kuchni., gdzie zastałam mamę, która najprawdopodobniej robiła mi śniadanie.
-Cześć mamo – uśmiechnęłam się do niej i usiadłam przy blacie – Co na śniadanie? – Zapytałam mając nadzieję, że to gofry z bitą śmietaną.
-A jak myślisz? – Powiedziała uśmiechając się. – Naleśniki! – Krzyknęła, a ja się zaśmiałam.
-Myślałam, że to gofry, ale naleśniki też mogą być.
Po chwili mama podała mi dwa naleśniki, które posmarowałam dżemem truskawkowym i zjadłam. Spojrzałam na zegarek. Była 8:40, więc szybko wstałam i ruszyłam do wyjścia po drodze zabierając moją torebkę. Ruszyłam w stronę szkoły. Na szczęście miałam niedaleko i już po 10 minutach byłam na miejscu. przeszłam przez budynek szkoły i udałam się na salę gimnastyczną gdzie miało odbyć się zakończenie roku. Na trybunach siedziało już sporo ludzi. Wzorkiem odnalazłam moją przyjaciółkę, która do mnie machała. Szybko do niej podeszłam i zajęłam miejsce obok niej.
-Hej Roksana – Uśmiechnęłam się do niej po czym ją przytuliłam. Była ubrana w czarno-białą sukienkę i czarne koturny – Niezła kiecka.
-Hej Ness i dzięki. – Tak mam na imię Vanessa ale tylko dlatego, że mój ojciec był anglikiem. – Co tam? – Zapytała ciesząc się jak dziecko.
-Dobrzee, a ty co się tak cieszysz?
-Proszę o ciszę! – Powiedział Dyrektorka do mikrofonu.
-Potem ci powiem. – Szepnęła mi na ucho.
Ja na zgodę pokiwałam głową. Po godzinie pogadanki Dyrki oraz rozdania świadectw z czerwonym paskiem. Rozeszliśmy się do klas moja wychowawczyni zaczęła nawijać, że będzie jej nas brakować i inne duperele. Późnej rozdała nam świadectwa, pożegnała się z nami i mogliśmy iść do domu. Gdy wyszłam z klasy zostałam zatrzymana przez Alana i Dana.
-A ty gdzie się wybierasz młoda? – Zapytał Alan
-Taka młoda, że aż starsza od was. O kilka miesięcy ale starsza od was obu – Uśmiechnęłam się do nich.
-Dobra cicho bądź!
-Nie denerwuj się tak Dan, bo ci żyłka pęknie. – Popukałam go po głowie. I chciał iść dalej.
-Czekaj! – krzyknęli obaj.
-No co jest?
-Te studia taneczne w Londynie nadal aktualne? – Zapytał Al.
-No pewnie!
-Kurcze trochę szkoda, bo będziemy się rzadziej widywać, ale mam nadzieję, ze utrzymamy stały kontakt czika – Co on kurwa z tą cziką?
-Wiem ja też będę za wali tęsknić, ale nie martwcie się codziennie będziemy gadać na skype. Obiecuję wam to!! – Powiedziałam – A tak na marginesie. Nie widzieliście gdzieś może Roxi? – Spytałam z nadzieją – Bo nie mogę jej znaleźć.
-Widzieliśmy tylko ja wychodziła z klasy, a potem gdzieś zniknęła.
-Dobra dzięki, to ja idę jej szukać dalej. – Przytuliłam chłopaków na pożegnanie i odeszłam.
Po kilkunastu minutach szukania jej dałam sobie spokój i poszłam do domu. Po drodze myślałam, gdzie mogła się podziać moja przyjaciółka. Napisałam jej kilka sms typu „Gdzie jesteś??” Itp.  Gdy doszłam do domu było chwilę przed 11, więc poszłam prosto do mojego pokoju. Rzuciłam moją torebkę na łóżko i podeszłam do szafy i wyciągnęłam ciuchy na co dzień. Rozebrałam się z sukienki i ubrałam wybrane wcześniej rzeczy. Usiadłam na łóżka i z torebki, która leżała obok wyciągnęłam telefon. Odblokowałam go i wybrałam numer do Roxi. Odebrała po kilku sygnałach.
-Halo?
-Gdzie ty jesteś szukałam cię chyba 20 minut! – Naskoczyłam na nią
-O kurcze.. Sorka mama mi napisała, że już na mnie czeka i musiałam iść.
-Powiedzmy, że ci wierzę, a na sms odpisywać byś mogła…
-Spokojnie nie denerwuj się… Miałam wyciszony telefon i nie słyszałam, że dostałam sms. Jeszcze raz sorka.
-Ok, a co takiego chciałaś mi powiedzieć, a w końcu nie powiedziałaś? – Zapytałam ją – Mam nadzieję, że to coś ważnego, bo jak nie to cię ukatrupię!
-Chodziło mi to, że wiesz o tym, że One Direction mieszkają w Londynie prawda? I chodzi o to, że gdy my będziemy się tam wprowadzać to oni grają tam koncert i ja już nawet kupiłam bilety…
-Ale powiedz mi co ja mam z tym wspólnego?  - Błagam żeby to nie było to o czym myślę!
-Bo chodzi o to czy nie poszła byś tam ze mną? – A jednak to co myślałam. – Proszę… Wiesz, że to dla mnie ważne.
-Sory Rox, ale nie… Wiesz, że za nimi nie przepadam. – Odpowiedziałam jej szybko.
-Ale to serio ważne, bo chcę iść na koncert swoich idoli razem ze swoją przyjaciółką… Chyba mam do tego prawo. Porooooszę…
-Ughh.. No dobra, ale tylko raz.
-Dzięki, dzięki, dzięki!
-Dobra nie krzycz tak bo mi ucho odpadnie! – zaśmiałam się.
-Ej dzisiaj jest impreza z okazji zakończenia szkoły idziemy?
-No pewka! Imprezka zawsze spoko – zaśmiałam się.
pogadały śle jeszcze jakieś dwie godziny. Napisałam do chłopaków, że mają być na dzisiejszej imprezie i odłożyłam telefon. Zeszłam do kuchni i wzięłam sobie jogurt.  Zjadłam go poszłam szukać ciuchów na imprezę. Weszłam do mojego pokoju, podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ciuchy. Po około 20 minutach miałam gotowy komplet. Weszłam do łazienki i umyłam się. Po wyjściu z kabiny prysznicowej owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia. Ubrałam się w przyszykowane wcześniej ciuchy, po czym wróciłam z powrotem do łazienki gdzie zrobiłam makijaż który zajął mi około godzinę. Następnie wzięłam się za fryzurę, która zajęła mi kolejną godzinę, ponieważ nie jestem dobra w robieniu sobie warkoczy, a podobają mi się. Gdy się ogarnęłam było koło 16, wiec wzięłam mojego laptopa i go włączyłam. Weszłam na twittera i oprócz kilku nowych obserwujących i kilku powiadomień to nic nowego nie było. Zamknęłam laptopa i wzięłam moją komórkę, po czym włączyłam instagrama. I było dosłownie to samo co na twitterze. Wyłączyłam instagrama i zadzwoniłam do Roxi.
-No Hey i jak ci idą przygotowania? –Zapytałam na wstępie.
-Jeszcze muszę wybrać ciuchy i zrobić make-up, a tobie?
-Ja już gotowa. – zaśmiałam się – Będę u ciebie za 15 minut i ci pomogę. – Powiedziałam i rozłączyłam się.
Zeszłam do salonu, gdzie siedziała moja mama
-Wychodzę, będę późno Paa! – Krzyknęłam ubierając buty
-Uważaj na siebie!
Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam z domu. Szybkim krokiem szłam w stronę domu Roxi, dzięki czemu była u mniej pod domem po 10 minutach. Zapukałam do drzwi i po chwili otworzyła mi moja przyjaciółka. Weszłam do środka i udałam się do jej pokoju. Gdy tam weszłam przeżyłam szok. Wszędzie były porozwalane ubrania i kosmetyki.
-Co tu się stało?! – Prawie krzyknęłam widząc ten bałagan.
-Jak już mówiłam szukam ciuchów.
-Ale po co porozrzucałaś kosmetyki?! – Zapytałam.
-Napatoczyły się po drodze.
Strzeliłam face palma i zaczęłam szukać jej jakiegoś stroju. Po kilku minutach szukania podałam jej gotowy zestaw.
-Jesteś genialna! – Krzyknęła i pobiegła do łazienki się przebrać. Po chwili wyszła gotowa. – Jeszcze tylko makijaż.
-Siadaj – Powiedziałam.
Wykonała moje polecenie, a ja pozbierałam potrzebne kosmetyki i wzięłam się do roboty. Najpierw nałożyłam na jej twarz trochę pudru, a następnie podkreśliłam jej oczy i nałożyła cień do powiek. Na koniec na jej usta dałam kremowy błyszczyk. W między czasie Rox zadzwoniła po taksówkę.  Gdy skończyłam ruszyłam do łazienki po jakieś małe lusterko po czym oddałam je jej.
-Nie ma za co, a teraz szybko, bo się spóźnimy! – Krzyknęłam i popchnęłam ją w stronę wyjścia.
Wyszłyśmy z domu gdy podjeżdżała taksówka. Rodzi zamknęła drzwi na klucz i ruszyłyśmy do pojazdu. Podałyśmy prowadzącemu adres klubu w którym miała się odbyć impreza. Po 20 minutach wyłyśmy na miejscu. Zapłaciłyśmy facetowi i weszłyśmy do środka. Udałyśmy się do baru przy którym siedzieli już chłopak. Uśmiechnęłam się do niech i ruszyłam w ich stronę.
-Musieli przyjść? – Zapytała Roxi.
-To ja do nich napisałam i masz być miła bo i tak musisz ich znosić tylko dwa miesiące, a potem się wyprowadzamy, więc nie zapominaj o tym, a pyzatym ja teraz chcę spędzić z nimi jak najwięcej czasu, bo nie będziemy się już tak często widywać.– Powiedziałam lekko podnosząc głos.  Ona tylko pokiwała głową na zgodę. Podeszłyśmy do chłopaków i się z nimi przywitałyśmy. No ja się przywitałam, bo ta to powiedział ciche cześć i poszła innych ludzi z klasy.
-A tej co - zapytał Alan.
-To co zawsze. Nie lubi was. – Zaśmiałam się – To co zamawiamy?
-Coś najmocniejszego razy trzy poprosimy – powiedział Dan do barmana.
Po chwili dostaliśmy swoje drinki i zaczęliśmy je pić. Po może trzecim, albo czwartym poszłam na parkiet i tańczyłam z przypadkowymi chłopakami. Chociaż nie wiem czy można nazwać to tańcem, bo było to bardziej ocieranie się o siebie, ale ok.  Gdy tańczyłam z jakimś chłopakiem ten zaczął wkładać ręce tam, gdzie nie powinien, więc odwróciłam się do niego przodem i dałam mu z liścia. Wróciłam z powrotem do bary i zamówiłam kolejne drinki, a po kilku z nich urwał mi się film.
***
Rano obudziłam się w swoim pokoju i nie mam zielonego pojęcia jak sie w nim znalazłam. Powoli wyczłapałam się z łóżka. Gdy stała na nogach, poczułam ogromny ból w głowie. Załapałam się za nią i opadłam na łóżko. Chwilę tak poleżałam, aż ból chociaż trochę minął, po czym wstałam i powolnym krokiem trzymając się za głowę udałam się do kuchni po jakieś proszki. Pomału zeszłam po schodach i skręciłam w lewo kierując się do pomieszczenia w którym moja mam robiła śniadanie. Nie odzywając się podeszłam do szafy i wyjęłam tabletki przeciwbólowe. Wzięłam wodę, po czym je połknęłam.
-Cześć córcia! – powiedziała mam, ja odpowiedziałam jęknięciem. – Wczoraj ładnie zabalowałaś. Dobrze, że tych dwóch miłych chłopców cię odprowadziło, bo inaczej na pewno nie wróciła byś do domu. – Powiedziała mama, a ja się uśmiechnęłam.
-Wiesz nie sądziłam, że oni będą jeszcze kontaktować, bo wypili więcej ode mnie, ale jednak mają mocniejszą głowę do picia – Lekko się do niej uśmiechnęłam. – Mamo mam pytanie…
-Jeżeli chodzi o wyjazd do Londynu to nie. – Szybko mi przerwała -  Wyjeżdżasz pod koniec sierpnia i ani dnia wcześniej. Zrozumiano?
-Ughh.. No dobra – Odpowiedziałam i powoli ruszyłam do mojego pokoju.
Weszłam do niego i zamknęłam za sobą drzwi. Z szafy wyciągnęłam jakieś ciuchy i udałam się do łazienki, po czym weszłam pod prysznic używając mojego  mydła o zapachu wiśni. Umyłam się i wyszłam z kabiny prysznicowej. Wytarłam moje ciało ręcznikiem, a gdy byłam już sucha ubrałam się w przyszykowane wcześniej ciuchy. Pomalowałam się, umyłam zęby, a włosy spięłam w kucyka. Gdy byłam gotowa, wyszłam z łazienki wchodząc prosto do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku, a spod niego wyciągnęłam laptopa, którego od razu włączyłam. Weszłam na Twittera gdzie dodałam twett „Jeszcze dwa miesiące! Londynie szykuj się! <3”. Później odwiedziłam jeszcze Facebooka, ale nic ciekawego się nie działo, więc po prostu się wylogowałam. Postanowiłam sprawdzić co jest takiego w tym całym One Direction, czy co to tam jest, więc weszłam na youtube i zaczęłam oglądać z nimi jakiś wywiad <klik>. Normalnie nie wierzę, ale z nich ułomy! Cały czas się śmiałam, albo z ich wypowiedzi, albo ich samych. Nagle prowadzący powiedział, że chce powtórzyć wojnę taneczną, a ja po prostu zwątpiłam. Chłopaki się zgodzili i już po chwili stali bliżej kamer gdzie mieli miejsce do tańczenia. Boże ratuj!! Gdy zobaczyłam ich ruchy, to ze śmiechu prawie spadłam z mojego kochanego łóżeczka. Matko, oni po prostu nie umieją tańczyć. Ja nawet nie wiem co to jest… Nie po prostu zwątpiłam w ludzkość. Po chwili wywiad się skończył, a do pokoju wparowali mi chłopaki.
-Siema Pijaczko! – Krzyknął Dan.
-Mów za siebie! – Odpowiedziałam i przytuliłam ich oby na przywitanie. – A tak na marginesie to dzięki, że mnie w zoraj odprowadziliście. – Uśmiechnęłam się do nich.
-Zawsze do usług. – Odpowiedzieli równo, przez co wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.  
-A tak w ogóle to co was do mnie sprowadza panowie?
-Czemu zawsze coś nas musi sprowadzać? – Zapytałam Alan – To już nie można przyjść do przyjaciółki tak po prostu?! – udał oburzonego.
-No można, można, ale za dobrze mas znam, żeby tak było – odpowiedziałam – Więc o co chodzi?
-No bo chodzi o to, że my nie chcemy, żebyś ty wyjeżdżała, bo boimy się, że stracimy kontakt i ty o nas zapomnisz i będzie źle, a tego nie chcemy. I ogólnie będziemy tęsknić. Musisz wyjeżdżać? – Odpowiedział Dan.
-Jeju!! – Załapałam się z głowę -  Chłopaki ja też będę bardzo za wami tęsknić, ale już przerabialiśmy ten temat kilka razy. Przecież, będziemy gadać na skype, przez komórkę, a pyzatym, wy będziecie odwiedzać mnie, albo ja przyjadę do polski!  I nie zapomnijcie o tym!! – Uśmiechnęłam się do niech pocieszająco – I nie, nie muszę jechać, ale chcę i niech się to wam wbije to tych pustych łbów!! – Popukałam ich po głowie co wywołało chichot z ich strony.
-No niech ci będzie, ale my i tak nie damy za wygraną. – Uśmiechnął się Alan – A tak po za tym, to my nie mamy pustych łbów, bo jesteśmy mądrzejsi od ciebie! – Zaśmiał się – I nie waż się zaprzeczać, bo to jest prawda.
-Macie macie – Zaśmiałam się.
-A tak w ogóle to co tam oglądasz? – Zapytał Alan.
-Patrzyłam na ten zespół co tak Roxi lubi, i powiem wam, że większych idiotów nie widziałam. – Zaśmiałam się na samo wspomnienie ich tańca. – I szczerze to nie wiem, co takiego ona w nich widzi. No ale to jej życie.
-Dobra pokazuj tych pedałów. – Zaśmiał się Dan
-Ej tylko nie mów tak przy Rox, bo cię wykastruje, a i tak już za wami nie przepada, więc nie pogarszajcie swojej sytuacji.
-Tak jest pani profesor – Zaśmiali się, a ja puściłam im ten sam wywiad co oglądałam wcześniej.
Raz obejrzeliśmy jeszcze kilka takich, ale już nic ciekawego się nie działo. Chłopaki zostali u mnie do późnego wieczora i w tym czasie gadaliśmy i śmieliśmy się. Rozmawialiśmy głównie o tym, że będziemy tęsknić, ale nie szło przy tym smutać, bo te pacany każdy taki temat obracały w żart mimo, że sami go zaczynali. Opuścili mnie dopiero przed 23, przez co byłam bardzo, bardzo zmęczona. Gdy wyszli wzięłam swój telefon i włączyłam go. Miałam miliony nieodebranych od Roxi, więc postanowiłam do niej oddzwonić. Odebrała po kilku sygnałach.
-Coś ty Kuźwa robiła cały dzień?! – Krzyknęła do słuchawki – Próbuję się do ciebie dodzwonić od 13 do jasne cholery! Czy ty Kuźwa wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?! Jeżeli jeszcze raz zrobisz mi taką akcje to spodziewaj się u siebie w domu policji, bo zgłoszę twoje zaginięcie! – Skończyła a ja zaczęłam się śmiać.
-Ej, ej, ej! Spokojnie! Po pierwsze nic mi nie jest i nie musiałaś się martwić, po drugie miałam wyciszony telefon i nie słyszałam, że ktoś dzwonił, a po trzecie byli u mnie chłopaki i się zgadaliśmy, przez co wyszli ode mnie dosłownie 5 minut temu. – Powiedziałam spokojnie – Przepraszam, że się nie odzywałam. Następnym razem włączę dźwięk w telefonie obiecuję mamo – Zaśmiałam się.
-Dobra tym razem ci wybaczę, ale następnym razem nie będzie litości.
-A co tak ważnego chciałaś, że tak się do mnie dobijałaś? – Zapytałam.
-Chciałam się zapytać, co ubierasz na ten koncert, bo musimy jakoś wyglądać co nie?
-Ja pierdole. Masz jeszcze dwa miesiące, a ubiorę to w czym będzie mi wygodnie... Jasne?
-No ok.
-Wiesz w sumie to dobrze, że jedziemy tam miesiąc przed rozpoczęciem. Bo może kogoś poznamy, zapoznamy się trochę z nowym miejscem. A ty pójdziesz na koncert swojego ukochanego zespołu! Niestety jest jeden minus.. Przesłuchania taneczne. Wciąż nie mogę uwierzyć, że będę rywalizować z najlepszymi tancerzami na świecie Wow! – Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-No u mnie też jest jeden minus.. Będę musiała cały czas się uczyć.
-Współczuję ci, ale tak to jest jak chce się być lekarzem. – Zaśmiałam się a ona ze mną. – Dobra ja kończę, bo jestem padnięta przez tych idiotów. Paa – Powiedziałam i rozłączyłam się.

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i udałam się do łazienki. Wzięłam długi i odprężający prysznic, po czym ubrałam się w swoją piżamę. Weszłam do mojego pokoju i wyłączyłam laptopa, bo wcześniej zapomniałam. Odłożyłam go pod łóżko i położyłam się spać. Po krótkiej chwili odpłynęłam do krainę Morfeusza. 
________________________
I o to jest pierwszy rozdział! Mam wielką nadzieję, że się wam spodoba. 
Pamiętajcie o komach! :D


Czytasz=Komentujesz!

2 komentarze: