poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 10.

Rozdział 10.
Święta minęły mi można powiedzieć bardzo dobrze. Przyjechała moja ciocia z Krakowa, razem z jej mężem i moimi dwiema kuzynkami. Byli też oczywiście moi dziadkowie. Ze strony mamy i ze strony taty… Tęskniłam za nim, ale życie takie jest i trzeba iść dalej. Moje kuzynki oczywiście dowiedziały się z Internetu, że znam 1D i nie obyło się bez dzwonienia do chłopaków. Nie powiem śmiesznie to wyglądało, bo dzwoniłam do każdego z nich po kolei, a i tak za każdym razem dziewczyny nie mogły wydobyć z siebie ani słowa co mnie bardzo rozbawiało. Oczywiście do Louisa dzwoniłyśmy dwudziestego czwartego grudnia. Ale i tak mówienie najbardziej im nie szło przy Harrym. No tak co się dziwić… W końcu to nasz kochany i słodki Hazzuś. Dzisiaj jest dwudziesty siódmy co oznacza, że cała rodzinka. Wyjeżdża.. Nareszcie. Kocham ich, ale mam już ich dość… Spędziłam z nimi 5 dni, a to jak na naszą rodzinę naprawdę dużo. Nie wiem czemu, ale nigdy jakoś tak długo nie mogliśmy ze sobą wytrzymać. Pożegnałam się z ciocią, moimi kuzynkami oraz dziadkami. Wszyscy wsiedli do swoich aut i odjechali. Razem z mamą wróciłyśmy do domu i chwilę porozmawiałyśmy. Później umówiłam się na spotkanie z chłopakami, bo w końcu to mój ostatni dzień w Polsce a jutro o ósmej mam samolot do Londynu. I tak ja zawsze z chłopakami rozmawiałam o wszystkim i o niczym. Niestety nie wiem kiedy znów się z nimi zobaczę, ale tym razem na pewno to oni przyjadą do mnie do Londynu. W domu po długim pożegnaniu byłam o 21. Od razu poszłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.
***
Następnego dnia obudził mnie budzik, który był ustawiony na 6:30. Szybko wstałam z łóżka i ubrałam się w jakieś wygodne ciuchy. Oczywiście ubrałam też bluzę Nialla. Gdy byłam gotowa dochodziła siódma. Dopakowałam moją walizkę i udałam się do kuchni, w której była moja mama. Pogadałam z nią chwilkę jedząc pyszne śniadanko. Dwadzieścia minut później siedziałam w taksówce i jechałam na lotnisko. Niestety Roxi nie leciała dzisiejszym lotem, bo sylwestra postanowiła spędzić w Polsce, więc do Londynu wraca dopiero 3 stycznia. Gdy byłam na miejscu, wysiadłam z taksówki i udałam się do Sali odlotów. Po niedługim czasie siedziałam na swoim miejscu w samolocie, więc z torebki wyciągnęłam słuchawki i włączyłam muzykę, dzięki której podróż nie dłużyła się i trochę po ponad dwóch godzinach byłam na lotnisku w Londynie. Wzięłam swoją walizkę i wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki po czym podałam ulicę na którą chciałam jechać. Po długich 40 minutach byłam w domu. Jechałam tak długo, bo były mega korki. Weszłam do swojego mieszkania i od razu walizkę do swojego pokoju. Stwierdziłam, że rozpakuję się jutro, bo dzisiaj mi się nie chce. Z szafy wyciągnęłam jakieś normalne ciuchy i się przebrałam.  Z tego co wiem, to Zayn i Liam przylatują dzisiaj, a reszta dopiero jutro. Niestety chłopaki samoloty mają na godziny wieczorne więc się raczej dzisiaj nie spotkam. Nie wiedząc co z sobą zrobić, po prostu położyłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. A naprawdę potrzebowałam snu. Te całe święta mnie wykończyły.
***
Nagle poczułam jak coś, a raczej ktoś skacze po moim łóżku. Nie powiem… Zdenerwowałam się, bo spokojnie sobie spałam a jakiś intruz mi w tym przeszkodził..
-Kimkolwiek jesteś idź sobie. – Powiedziałam bardziej wtulając się w kołdrę, ale nikt nie odpowiedział, a skakanie ustało. Pomyślałam, że ktoś dał sobie spokój i odszedł, ale po kilku minutach poczułam na mojej głowie. zimną ciecz. Od razu podniosłam się do pozycji stojącej i wzrokiem zabójcy patrzyłam na niechcianych gości. Jakiś metr ode mnie stał Zayn z Wiadrem, a za nim śmiejący się Liam.  – Zayn! Jesteś martwy! – Krzyknęłam i ruszyłam w pogoń za mulatem
Goniłam go z dobre 10 min, ale gdy go dorwałam to wskoczyłam mu na plecy i zaczęłam czochrać jego włosy, przy czym oczywiście się śmiałam. Gdy skończyłam moją robotę zeszłam z mojego przyjaciela i spojrzałam na niego. Jego oczy były wypełnione złością. Jak gdyby nigdy nic podszedł do mnie i niespodziewanie zaczął mnie czochrać. No tak mogłam się tego spodziewać. Chciałam uciec, ale chłopak złapał mnie drugą ręką i nie miałam jak. Zaczęłam krzyczeć i się śmiać na zmianę.
-Dobra koniec tego! – Krzyknął zirytowany Liam. Oboje spojrzeliśmy na niego. – Ogarnęliście się już? – Zapytał.
-Tak Daddy – Odpowiedziałam śmiejąc się. – A tak w ogóle to co wy tu robicie? – Zapytałam poprawiając włosy. 
-No jak to co… Odwiedzamy Cię, przecież jest dopiero 20. – Odpowiedział mi Zayn.
-Dopiero? Myślałam, że już dzisiaj nie przyjdziecie.
-Ale wyspaliśmy się samolocie, w sumie ja się wyspałem nie wiem jak Zaza.
-Ja też, bo co można robić samemu w samolocie? Tylko spać – Zaśmiał się mulat.
-Dobra to skoro już mnie nawiedziliście, to może powiecie co chcecie robić?
-Wiedzieliśmy, że o to zapytasz, więc po drodze do ciebie wymyśliliśmy noc horrorów. Co ty na to? – Zapytał Liam.
-Dobra to wy coś wybierzcie, a ja pójdę zrobić popcorn. – Powiedziałam i ruszyłam do kuchni.
Wzięłam paczkę popcornu i wsadziłam ją do mikrofalówki. Po niecałych dwóch minutach jedzonko było gotowe, więc wsypałam je do miski i wróciłam do salonu. Chłopcy siedzieli spokojnie na kanapie. Usiadłam między nimi, a na swoich kolanach położyłam popcorn do którego moi przyjaciele od razu się dopadli. Wzięłam jeszcze pilota i nacisnęłam przycisk „play”. Okazało się, że wybrali obecność, czyli film, który oglądałam już kilka razy, ale nadal się go trochę boję. Podczas trwania seansu przytulałam się raz do Zayna, a raz do Liama. Po niecałych dwóch godzinach film się skończył, ale postanowiliśmy obejrzeć jeszcze jeden film. Tylko, że tym razem to ja wybierałam. Postanowiłam, że teraz obejrzymy komedię, więc włączyłam straszny film 4. Przez cały czas śmialiśmy się jak jacyś idioci, a w dodatku trochę głośno, przez co przyszła do nas sąsiadka i kazała się nam uciszyć. Po filmie dochodziła prawie 12 w nocy, co oznaczało, że nigdzie o tej porze chłopców nie puszczę. Zayn poszedł do sypialni Roxi, a Liam został na kanapie. Przyniosłam mu tylko jakiś koc i poduszkę. Pożegnałam się z moimi przyjaciółmi i udałam się do swojego pokoju. Jutro rano przyjeżdża Niall, przez co jestem zmuszona do wstania o 9 rano. Nie dadzą się wyspać źli ludzie. Poszłam do łazienki, wziąć szybki prysznic. Gdy się ogarnęłam wróciłam do mojego kochanego łóżeczka, a po chwili zasnęłam.
***
Gdy się obudziłam w domu było dziwnie cicho. Wstałam z łóżka po czym się ubrałam. Wyszłam z mojego pokoju i od razu udałam się do pokoju mojej przyjaciółki, w którym powinien znajdować się Zayn. Weszłam do środka i zobaczyłam śpiącego chłopaka. Wspomniałam, że dochodzi 10, a Niall ma przylecieć o 10:45? Nie? To właśnie wspominam.
-Zayn! – Krzyknęłam tak głośno, że usłyszałam głośne Ałł które dochodziło z salonu. Następny śpioch… - Wstawać chłopaki! Za jakieś 40 minut w Londynie będzie Niall! – Ponownie krzyknęłam i pobiegłam do łazienki.
Zrobiłam lekki makijaż i przebrałam się w jakieś bardziej wyjściowe ciuchy. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami i po jakiś 15 minutach pobiegłam do salonu.
-Gotowi? – Zapytałam, a moi przyjaciele pokiwali tylko głowami.
Wyszliśmy z mojego mieszkania i wsiedliśmy do auta którym wczoraj przyjechali chłopcy.  Po około 20 minutach byliśmy na lotnisku i czekaliśmy na farbowanego blondyna. Z tego co wiemy to samolot z Dublina już wylądował, więc myślę, że Niall niedługo się pojawi. Nie myliłam się. Kilka minut później moim oczom ukazała się blond czupryna. Podeszliśmy do niego  i się z nim przywitaliśmy. Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut, po czym wróciliśmy do auta i udaliśmy się do domu One Direction. Całą podróż rozmawialiśmy jak największe plotkary. Nie wiem czemu, ale za naszym blondaskiem stęskniłam się najbardziej. Może dlatego, że z nim mam najlepsze relacje? Po drodze mój blond przyjaciel ciągle marudził, że jest głody i, że mamy zajechać do Nandos, ale wszyscy byliśmy nieugięci i doprowadziliśmy do tego, że nasz głodomór zje dopiero jak będziemy w domu, czyli za jakieś pięć minut. W miedzy czasie jak zawsze narzekał, ale trudno. Musiał wytrzymać. Gdy przyjechaliśmy, Niall pobiegł do kuchni, a my udaliśmy się do salonu. Włączyliśmy TV i zaczęliśmy oglądać. Niestety nic ciekawego nie było. Nagle usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Jak się chwilę później okazała telefonu należącego do Liama.
-Halo? No cześć. Serio? No dobra to widzimy się rano. No cześć.
-I co kto dzwonił? – Zapytał Zayn.
-Louis. Powiedział, że Harry będzie dzisiaj około trzeciej w nocy, a on około czwartej i, że mamy po nich nie jechać.
-Uff! To dobrze, bo raczej bym nie wstała. – Zaśmiałam się, a reszta ze mną.
-Dobra to co robimy? – Zapytał Nialler.
-To może chodźmy na basen? – Zaproponował Liam.
- Dobra, ale musicie podwieś mnie do domu, bo muszę się ogarnąć.
-Ok. Tylko się ogarniemy i jedziemy do ciebie – Powiedział blondyn, a po chwili zostałam sama w pokoju.
Chłopcy zeszli do mnie z powrotem po około 10 minutach i tak jak powiedzieli, wsiedliśmy w ich auto i po chwili byliśmy w moim domu. Szybko pobiegłam do swojego pokoju i ubrałam na siebie strój kąpielowy, a na niego jakieś w miarę ogarnięte ciuchy. Szybko zbiegłam po schodach i wróciłam z powrotem do auta. Na zamkniętym basenie byliśmy po kilkunastu minutach. Na basenie było Super. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak małe dzieci, ale co zrobić. Oni wszyscy mają mózgi pięciolatków. Minęło kolka godzin zanim postanowiliśmy wrócić do domu, więc byliśmy w nim przed 16. Później cały dzień się leniliśmy. Chłopcy odwieźli mnie do domu. Wykąpałam się i położyłam spać, a ponieważ byłam zmęczona całym dniem po chwili zasnęłam.
***
Następnego dnia obudziłam się, bo poczułam smród spalenizny. Szybko pobiegłam do kuchni gdzie zastałam Harrego, Louisa, Liama, i Nialla. Nie było tylko Zayna. Ciekawe gdzie go wcięło. No nie ważne.
-Co tu się Kurwa dzieje?! – Krzyknęłam gdy zobaczyłam dym.
- Ness! – Krzyknęli i przytulili mnie, ale ja ich odepchnęłam.
-Jak posprzątacie to się z wami przywitam. – Powiedziałam i podeszłam do lodówki z której wyciągnęłam sobie jogurt. Z szuflady wyciągnęłam łyżeczkę.
Poszłam do salonu gdzie włączyłam telewizor i zaczęłam jeść moje śniadanie. Chłopcy sprzątali prawie godzinę, ale to dobrze, bo przynajmniej będę miała czystą kuchnie.  
-I co były trze tak brudzić? – Zapytałam gdy weszli do salonu.
-Przepraszamy, ale chcieliśmy Ci zrobić śniadanko i nie wyszło – Powiedzieli smutno.
-Wybaczam wam a teraz… Louis Harry do mnie! – Krzyknęłam, a oni stanęli przede mną. Przywitałam się z nimi, bo jednak trochę ich nie widziałam. – To co jutro wielka impreza?
-No nie taka wilka tylko kilku znajomych – Odpowiedział Liam.
-Dobra to o której mam być?
-Tak na 19, reszta będzie o 20, ale jeszcze Cię wykorzystamy. – Powiedział Niall.
-Ok.
-Dobra my lecimy bo Paul załatwił nam jeszcze na dzisiaj jeden wywiad. – Uśmiechną się Liam.

Chłopcy się ze mną pożegnali i po chwili wyszli. Postanowiłam się ogarnąć, więc wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki. Postanowiłam, że spotkam się z Lili, bo nie widziałam się z nią już trochę długo. Wykręciłam numer do dziewczyny, a ta po chwili odebrała. Zapytałam czy nie ma się ochoty teraz spotkać. Powiedziała, że bardzo chętnie i żebyśmy się spotkały w starbucks. Odpowiedziałam, że spoko i  że widzimy się za 20 minut. Ubrałam się i wyszłam z domu. Gdy Lili mnie zobaczyła była mega szczęśliwa ja z resztą też. Zamówiłyśmy sobie kawę i zaczęłyśmy rozmawiać o szkole i o tym jak było z trasie z chłopakami. Dziewczyna nadal nie wierzyła, że nadal mam z nimi kontakt, mimo tego , że kilka razy tłumaczyłam jej, że tak prywatnie to naprawdę zwykli chłopcy. Po około dwóch godzinach gadania bez sensu postanowiłyśmy iść na zakupy. Kupiłam dwie bluzki i jeansy. To i tak mało zważywszy na to, że chodziłyśmy po sklepach chyba do 21. Przynajmniej mam tu jakąś koleżankę, bo Roxi nie ma, a z chłopakami też cały dzień siedzieć nie będę. W domu byłam koło 22. Od razu poszłam się wykąpać, po czym poszłam do swojego pokoju i położyłam się, a po chwili zasnęłam. 
_________________________
Tak wiem zawaliłam, ale nie miałam po prostu weny, a nie chciałam pisać nic na siłę. Ten rozdział był napisany już dawno bo mam kilka do przodu, ale coś mi nie pasowało tylko nie wiedziałam co. Dzisiaj go w końcu poprawiłam i jest! I wiem, że nie było go strasz nie długo dlatego bardzo was przepraszam, ale na prawdę nie wiem co się ze mną działo. Ile razy siadłam tyle razy nie wiedziałam co napisać. ;/ Jeszcze raz PRZEPRASZAM! <3
Dobra, bo się rozpiszę i nie będzie się wam tego chciało czytać. W każdym razie rozdział już jest, wiec miłego czytania i czekajcie na następny! :D
PS. Zaczęłam pisać nowego Bloga, ale tym razem o Louisie. I za jakieś dwa trzy tygodnie podam wam do niego link ;)
Jeszcze raz miłego czytania! ; *

Czytasz = Komentujesz!

3 komentarze:

  1. ❤ długii xdd
    Ale fajny ^^
    Next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie, nie mogę się doczekać kiedy dodasz następny rozdział :P Dodaj go jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy next i gdzie 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 rozdzial

    OdpowiedzUsuń